Tym razem zostaniemy tropicielami. Niczym Sherlock Holmes lub Harry Hole będziemy szukać tropów, z tym że nie będą to poszlaki i dowody zbrodni, tylko figury stylistyczne zwane też tropami stylistycznymi. Skąd taka nazwa? Od greckiego słowa tropos oznaczającego sposób, kształt, rodzaj. Można powiedzieć, że trop stylistyczny to taki sposób połączenia wyrazów, dzięki któremu uzyskuje się nowe lub wzmocnione znaczenie, pokazuje zabarwienie uczuciowe czy też zwiększa ozdobność tekstu. Brzmi skomplikowanie? Przejdźmy do przykładów. Rozpoczynamy śledztwo.
Tekst 1
„Gdzie strumyk płynie z wolna,
Rozsiewa zioła maj,
Stokrotka rosła polna,
A nad nią szumiał gaj.
Stokrotka rosła polna
A nad nią szumiał gaj”.
Zaczyna się sielsko: piękne okoliczności przyrody, strumyk i… Zaraz, zaraz – co to znaczy, że maj rozsiewa zioła? Ma ręce, a w sklepie była promocja, więc kupił nasiona i teraz je rozsiewa? No tak, to przecież personifikacja, czyli uosobienie. Mamy więc pierwszy trop. Personifikacja to przypisywanie przedmiotom, zwierzętom lub zjawiskom cech ludzkich. W naszej harcerskiej piosence ludzką cechę nadano majowi.
Co wiemy o stokrotce? Nic poza tym, że jest polna. Ten przymiotnik jednak powoduje, że możemy spróbować ją sobie wyobrazić. Oto drugi trop – epitet, czyli określenie uwydatniające cechę osoby, przedmiotu czy zjawiska. W literaturze pięknej epitet bardzo często wydobywa z opisywanego przedmiotu cechę szczególną, wyjątkową.
Nad stokrotką szumi gaj. Czasownik „szumieć” od razu kojarzy nam się z określonym dźwiękiem. Czyżbyśmy odnaleźli trzeci trop? Tak, to onomatopeja. Onomatopeje to wyrazy naśladujące dźwięki, czyli słowa typu „świst”, „łups”, „miau”, „wrr” czy „brum”, ale także czasowniki, które swoim brzmieniem nawiązują do opisywanych przez siebie dźwięków. Do tych ostatnich należy właśnie wyraz „szumieć”.
Przejdźmy teraz do trudniejszego tekstu.
Tekst 2
„O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Wieczornych snów mary powiewne, dziewicze
Na próżno czekały na słońca oblicze...
W dal poszły przez chmurną pustynię piaszczystą,
W dal ciemną, bezkresną, w dal szarą i mglistą...
Odziane w łachmany szat czarnej żałoby
Szukają ustronia na ciche swe groby,
A smutek cień kładzie na licu ich miodem...
Powolnym i długim wśród dżdżu korowodem
W dal idą na smutek i życie tułacze,
A z oczu im lecą łzy... Rozpacz tak płacze...”.
To fragment wiersza „Deszcz jesienny” Leopolda Staffa. Wytropimy w nim najpierw to, co już znamy:
- epitet: deszcz jesienny (określenie jesienny od razu wskazuje, że nie jest to przyjemny, orzeźwiający deszczyk), miarowy, niezmienny, blask senny, światło szare, ciche groby itd.
- onomatopeja: deszcz dzwoni, pluszcze
- personifikacja: słońca oblicze (oblicza mają tylko ludzie), mary odziane w łachmany (niektórzy ludzie rzeczywiście noszą tego typu ciuchy).
Co jeszcze kryje w sobie utwór Staffa? Przyjrzymy się niektórym zestawieniom wyrazów:
- wieczornych snów mary
- chmurna pustynia
- smutek cień kładzie
To przykłady metafory, czyli przenoszenia znaczenia ze słowa na słowo. Stąd też inna nazwa tej figury stylistycznej – przenośnia. Można powiedzieć, że metafora to takie zestawienie słów, w którym każde z tych słów osobno ma pewne znaczenie, ale przy zestawieniu ich razem zyskujemy nową wartość. To taka gra w skojarzenia: co łączy chmury i pustynię? Czasem metafory bywają zaskakujące i niezrozumiałe, ponieważ są efektem indywidualnych skojarzeń twórcy. Nie zawsze uda nam się odgadnąć, co autor miał na myśli. Ale zdecydowanie warto podjąć wyzwanie, jakie twórca postawił przed odbiorcą i zagrać w tę grę.
- mary czekały
- mary idą
- z oczu łzy im lecą
Mary to inaczej sny lub zjawy. Poeta pisze o nich, jakby były żywymi istotami. Ten trop stylistyczny to animizacja (ożywienie). Uwaga: jak odróżnić personifikację od animizacji? Personifikacja dotyczy uczuć, cech czy czynności typowych tylko dla ludzi.
Pytanie – po co to wszystko? Po co te środki stylistyczne? Odpowiem pytaniem: czy ktokolwiek przeszedłby do historii, gdyby napisał: „O nie, znowu pada. Jak ja nienawidzę jesieni. Mam wtedy straszną deprechę”?
Agnieszka Indebska
Z wykształcenia polonistka, z zawodu specjalista ds. marketingu, z pasji niesie kaganek oświaty. Wielbicielka literatury fantastycznej i tropicielka zagubionych przecinków. W wolnych chwilach czyta sobie i czyta dzieciom, czasami pisze bajki i opowiadania.